Kiedy w sierpniu 2023 r. na tablicy obserwatorów Lillian Droniak zaczęły pojawiać się nagrania z jej internetowym pseudonimem i kondolencjami, fani najzabawniejszej babci na TikToku zamarli. Czy 93-letnia celebrytka rzeczywiście kopnęła w kalendarz? Wieść o jej śmierci rozeszła się w zawrotnym tempie. Pod koniec sierpnia internauci odetchnęli jednak z ulgą – Babcia Droniak oficjalnie zdementowała plotki o rzekomym zgonie. Dlaczego w takim razie w lutym 2024 r., prawie pół roku po tamtych zdarzeniach, filmiki głoszące odejście Droniak wciąż pojawiały się na wielu FYP? Wyjaśniamy.
She slays, not decays
Lillian Droniak (@grandma_droniak) w Internecie pojawiła się po raz pierwszy w 2012 r., gdy zagrała w filmie „Car Ride With My Crazy Grandma”, udostępnionym na kanale jej wnuka, youtubera Kevina Droniaka. Nagrania z jej udziałem stały się tak popularne, że konto z czasem zostało przemianowane na Kevin and Lill. Choć ten kanał jest obecnie nieaktywny, Lillian, w 2024 r. świętująca dziewięćdziesiąte czwarte urodziny, nadal udziela się solo na dwóch innych platformach – Instagramie (2,5 miliona obserwujących) i TikToku (13,2 miliona). To na drugiej z nich 14 sierpnia 2023 r. opublikowała wideo pt. „at my funeral throw the flower bouquet into a crowd of guests to see who is next” (pl. na moim pogrzebie rzućcie bukietem kwiatów w tłum gości żeby zobaczyć kto będzie następny). Prawdopodobnie to ono doprowadziło do wysypu filmików na temat jej rzekomej śmierci.
Na szczęście staruszka bardzo szybko zdementowała plotki – już 30 sierpnia w podpisie do „HOW 2 DRESS 2 SLAY ALL DAY” (pl. JAK SIĘ UBIERAĆ ŻEBY WYMIATAĆ PRZEZ CAŁY DZIEŃ) napisała: „also im still alive and slaying. cant believe theres a rumor going around that im decaying” (pl. tak w ogóle to wciąż żyję i wymiatam. nie mogę uwierzyć że krążą plotki o tym że już gniję). Do sprawy odniosła się też 5 września, tym razem w reakcji na odpowiedzi uszczęśliwionych fanów. Jednakże ani to, ani regularne wstawianie nowych tiktoków nie powstrzymało prawdziwego tsunami filmików powielających fałszywą informację.
Oni cię okłamują
Być może nie zdajecie sobie sprawy, że TikTok to jedna z najszybciej rozwijających się platform społecznościowych na świecie. Jej popularność wiąże się jednak z narastającą falą dezinformacji i misinformacji. Z badań przeprowadzonych przez PEW Research Center wynika, że wzrasta liczba Amerykanów uznających TikToka za swoje główne źródło wiedzy, co sprawia, że są oni coraz bardziej podatni na przewijające się przez ich feed fake newsy. Jest to bardzo niepokojące, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że fałszowane są przede wszystkim informacje dotyczące zdrowia, polityki, nauki czy historii. W obliczu wydarzeń takich jak pandemia COVID-19, wojna izraelsko-palestyńska czy wybory europarlamentarne te sfabrykowane wiadomości mogą przyczynić się do zmiany nastrojów społecznych.
Warto wspomnieć o eksperymencie, który został przeprowadzony przez organizację NewsGuard w marcu 2022 r. Badacze mieli za zadanie m.in. scrollować FYP TikToka na specjalnie założonych do tego kontach, oglądając w całości tylko i wyłącznie filmiki dotyczące konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Wystarczyło 40 minut od dołączenia do platformy, by algorytm przedstawił wszystkim nagrania zawierające fałszywe informacje na temat tej wojny. NewsGuard w podsumowaniu eksperymentu podkreślił, że szczególnie groźne wydało im się mieszanie ze sobą wiadomości zgodnych z rzeczywistością i sfabrykowanych. Ta technika sprawia, że użytkownikom TikToka z czasem coraz trudniej jest odróżnić prawdę od kłamstwa.
„Nasze posiedzenia będą w formie patostreamów”
Jak wyglądają typowe tiktokowe fake newsy? Mogą objawić się jako niepewne treści prezentowane przez popularnych twórców. Liczba obserwujących i lajków niekiedy legitymizuje ich status eksperta w danej dziedzinie, co daje im przestrzeń do rozpowszechniania nieprawdy. Niektórzy propagatorzy dezinformacji udają serwisy informacyjne, by ułatwić sobie dotarcie do odbiorców. Jeszcze inni prowadzą livestreamy, żeby utrudnić widzom weryfikację treści.
Naszą uwagę powinny zwracać sensacyjne nagłówki, treści nacechowane emocjonalnie i opisy wypełnione hiperbolami. Przyciągające wzrok grafiki oraz wpadające w ucho melodie to tylko kolejne czerwone flagi. Co ważne, niekiedy zniekształca się jedynie część przekazu. Jest to psychologiczna sztuczka wykorzystująca fakt, że gdy ludzki umysł ma przed sobą zdanie zawierające jedną prawdziwą informację, a drugą o nieznanym statusie, jest skłonny uznać ją za słuszną…
Szczególnie trudne jest zidentyfikowanie fake newsów stworzonych z pomocą edytorów Photoshopa czy sztucznej inteligencji (wygooglujcie słowo deepfake!). Techniki wykorzystywane do produkcji fałszywych informacji to na przykład zmiana sekwencji czy szybkości w ramach wideo, podkładanie odpowiedniego dźwięku pod obraz, synchronizowanie ruchu warg u występujących postaci czy fabrykowanie czatów. Z każdą chwilą narzędzi jest więcej – i są one coraz lepsze.
Walka z wiatrakami?
Paradoks TikToka przedstawia się następująco: z jednej strony pozwala on na niezwykle szybkie generowanie fałszywych treści, a z drugiej umożliwia efektywną walkę z dezinformacją. Platforma współpracuje z takimi organizacjami fact-checkerskimi jak Agence France-Presse, Deutsche Presse-Agentur, Politifact czy Reuters. Prowadzi też specjalne kampanie edukacyjne i rozwija system skanowania dodawanych filmów w poszukiwaniu naruszeń regulaminu. Użytkownicy TikToka mogą także samodzielnie zgłaszać takie treści. I choć każdego dnia powstają miliony materiałów zawierających fałszywe lub wprowadzające w błąd informacje, można mieć nadzieję, że odpowiednie działania pozwolą nam dojrzeć dno w pozornie niekończącej się studni.