W sieci znów krążą słowa przypisywane Stanisławowi Lemowi, w których pisarz negatywnie wypowiada się o twórczości Olgi Tokarczuk. Tym razem udostępniono je na X. Sprawdźmy, czy są one autentyczne, a jeśli tak, to w jakim kontekście padły.
Pod koniec lipca 2025 r. użytkownik X @Darekbrzoza opublikował wpis, który opatrzył nagłówkiem „Stanisław Lem o Oldze Tokarczuk”. Dołączył do niego dwa fragmenty mające pochodzić z wypowiedzi autora Solaris. W pierwszym Lem miał określić znany esej Tokarczuk pt. Lalka i perła – poświęcony interpretacji Lalki Bolesława Prusa – mianem „mowy-trawy”, czyli dzieła pełnego pustej, nic niewnoszącej treści. W drugim fragmencie Lem z charakterystyczną dla siebie ironią stwierdza, że tą książką Tokarczuk „do tego stopnia obraziła jego rozum”, iż rozważał napisanie polemiki, ale zrezygnował, bo wymagałoby to przeczytania jej utworu do końca.

Zasięg: 292 tys. wyświetleń, 7,6 tys. polubień, 124 komentarze
Część użytkowników zakwestionowała prawdziwość słów przypisywanych Lemowi. „Czy ten pisowiec kolejny raz użył zmyślonego cytatu?” – zapytał jeden z komentujących.
Cytaty przedstawione przez Brzozowskiego są jednak autentyczne. Można je odnaleźć w książce Tako rzecze Lem – obszernym wywiadzie rzece, jaki z pisarzem przeprowadził Stanisław Bereś, ceniony eseista, krytyk literacki i historyk literatury. To właśnie w tej książce Lem dzielił się swoimi ostrymi, nierzadko ironicznymi komentarzami na temat współczesnej mu kultury i literatury.

Warto zaznaczyć, że to nie pierwszy raz, gdy słowa Stanisława Lema o Oldze Tokarczuk obiegły internet. W 2021 roku pisały o nich takie media jak Onet czy wPolityce. Wątek ten pojawił się także na Redditcie.
Poniżej pokazujemy, jak cytowane w poście na X fragmenty wypowiedzi Lema wyglądają w szerszym kontekście. To zestawienie może pomóc czytelnikom lepiej zrozumieć intencje pisarza i ton, w jakim odnosił się do twórczości Olgi Tokarczuk.
Tako rzecze Lem
Poniższe fragmenty pochodzą ze stron 534–538 książki Tako rzecze Lem (wydania z 2013 roku). Dla przejrzystości usunęliśmy przypisy. Fragmenty, w których Lem odniósł się do Olgi Tokarczuk, zostały wyróżnione podkreśleniem.
Kontekst, w którym padają słowa o Tokarczuk, zaczyna się od uwagi Lema odnośnie jego ówczesnych wyborów czytelniczych:
Lem: Jako czytelnik odżywiam się głównie tym, co pisze fizyczno-matematyczna elita Ameryki. Od literatury natomiast odszedłem bardzo daleko, zarówno dlatego, że jej nie uprawiam, jak i dlatego, że czytam głównie prace naukowe. Niezmiennie tylko dostaję ogromną ilość tomików rozmaitych młodych poetów, którzy piszą rzeczy straszne!
W dalszej części rozmowy Lem podkreśla, że odsunął się od literatury pięknej i chętniej sięga po teksty naukowe. Krytykuje przy tym chaotyczność i rozproszenie polskiego życia literackiego po 1989 roku. Jego zdaniem, głównie ze względu na ogromną liczbę pism oraz dzieł literackich, popularni stają się nie pisarze wybitni, ale ci, którzy „głośniej wrzeszczą, że są szlachetni, prawi i utalentowani”. To właśnie na tle tej ogólnej diagnozy pojawią się jego uwagi o Tokarczuk.
Bereś: To co jest ważne?
Lem: Niestety, ważne stało się to, że im kto głośniej wrzeszczał, że jest szlachetny, prawy i utalentowany, tym łatwiej mu było być usłyszanym. Ale to jest tylko kolejny dowód na kompletną marginalizację kultury. Nie zachwycam się ani Gretkowską, ani Tokarczuk… (milknie)
Bereś: Gretkowska faktycznie robiła sobie swojego czasu hałaśliwą autoreklamę, ale o Tokarczuk na pewno nie da się tego powiedzieć.
Lem: Czytałem niedawno książkę Tokarczuk o Lalce. To jest nie tylko mowa-trawa, ale również dowód na to, że autorka studiowała psychologię w ubiegłych wiekach. Lalka to piękna książka o miłości, która z Hymnem o Perle ma tyle wspólnego, że Izabela Łęcka mogła nosić sznur pereł. Innych związków nie widzę. Książka ta zirytowała mnie tak, że więcej niż połowy nie uczytałem. Nie wykluczam, że na ostatnich stronach mogły się w niej znaleźć jakieś mądrości, ale wątpię, bo to jest dobre dla dziesięcioletnich dzieci, ale nie dla mnie. Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę doczytać do końca (…)
Bereś: Lalka i perła nie jest książką charakterystyczną dla Tokarczuk. Jej powieści napisane są z dużym talentem narracyjnym.
Lem: Być może te niewiasty rzeczywiście bardzo sprawnie posługują się językiem polskim, ale nie mają nam do opowiedzenia niczego takiego, co by nas mogło wzbogacić. Te wszystkie Prawieki, Podróże ludzi Księgi, W czerwieni do mnie nie przemawiają. Poruszamy się od skrajności do skrajności: albo uciekamy od rzeczywistości albo się o nią rozbijamy (…) Marcel Reich-Ranicki miał sporo racji, gdy powiedział, że w Polsce wszystko, co wartościowe, ogranicza się do poezji, natomiast w prozie niczego ciekawego od wielu lat nie ma. Książka przechodzi test prawdy, jeśli przeżyje trzydzieści lat i ciągle ma odbiorców.
Bereś: Coś jednak musi się panu podobać, poza dyskursem naukowym.
Lem: Jedyną rzeczą, która mi się ostatnio spodobała, były sołowieckie zapiski Wilka, drukowane najpierw w paryskiej „Kulturze”, a potem w Wilczym notesie. Zachwycił mnie także tom Miłosza To.
Po tej uwadze Lema rozmowa odchodzi od tematu Tokarczuk i przechodzi w refleksję o polskiej prozie politycznej.
Fakt, że Lem skrytykował twórczość Olgi Tokarczuk, jest niepodważalny. Warto jednak uwzględnić cięty język oraz ironię, które od zawsze cechowały pisarza, luźną formę wywiadu rzeki, a także to, co sugeruje jego ostatnia uwaga – że w tym czasie oprócz prac naukowych nie podobało mu się praktycznie nic.