Trigger warnings (TW), czyli ostrzeżenia dotyczące treści mogących wywołać negatywne odczucia u odbiorców, stały się nieodłączną częścią materiałów udostępnianych w sieci. Jednak czy rzeczywiście spełniają swoją funkcję, czy wręcz przeciwnie – wzmacniają obawy? To pytanie od dłuższego czasu pozostaje w centrum społecznej i naukowej debaty wokół skuteczności TW. Czy da się w ogóle jednoznacznie na nie odpowiedzieć? Sprawdźmy!
Czym są trigger warnings?
Trigger warnings (TW) to komunikaty umieszczane najczęściej na początku artykułu, filmu, książki czy wpisu w social media. Mają na celu uświadomienie odbiorcy, że dany materiał może zawierać niepokojące treści. Samo słowo „trigger” w dosłownym tłumaczeniu oznacza zdarzenie wyzwalające. W medialnym kontekście zdarzeniem wyzwalającym jest treść, która może wywołać silną reakcję emocjonalną, zwykle związaną z traumą na tle psychicznym lub fizycznym (np. doświadczeniem przemocy seksualnej).
Jak wygląda trigger warning?
Ostrzeżenie o treści może przybierać wiele form. Jedną z nich są komunikaty tekstowe, np.: „Ostrzeżenie: ten artykuł zawiera treści, które niektórzy odbiorcy mogą uznać za niepokojące”. Zdarza się, że TW odwołują się do konkretnych potencjalnych reakcji emocjonalnych. Czasem określają też grupę osób szczególnie narażoną na wpływ danej treści. Niekiedy autorzy ostrzeżeń dodają do nich listę miejsc, gdzie odbiorcy wrażliwi na elementy zawarte w TW mogą szukać pomocy.
Ostrzeżeniem o treści jest również oznaczenie kategorii wiekowej. Dobrym przykładem jest tu europejski system PEGI, który ma na celu określenie minimalnego wieku docelowego odbiorcy. Popularne są również graficzne oznaczenia takie jak ikony przedstawiające przemoc, wulgarny język lub środki uzależniające.
W przestrzeni mediów społecznościowych spotkać można także interaktywne pola wyboru, poprzez które odbiorca potwierdza, że jest świadomy zawartości materiału i mimo wszystko chce go zobaczyć. Wyświetlane są m.in. na X, Instagramie czy Facebooku.
Trzeba się hartować
Zwolennicy dodawania trigger warnings uważają, że komunikaty tego typu są ważne i potrzebne. Dają one odbiorcy szansę na emocjonalne przygotowanie się lub też zupełne uniknięcie dyskomfortu związanego z zapoznaniem się z daną treścią. Osoby, które wyrażają wątpliwość co do skuteczności TW, twierdzą natomiast, że unikanie czynników wyzwalających jest szkodliwe. Dla poparcia tej tezy przywołuje się m.in sprzeczność pierwotnego celu ostrzeżeń z jedną z metod leczenia PTSD, jaką jest tzw. prolonged exposure (PE), czyli długotrwała ekspozycja na czynnik wywołujący. Ich zdaniem trigger warnings mogą wywołać u odbiorcy negatywne emocje jeszcze przed zapoznaniem się z treścią, czyli tzw. lęk antypacyjny, co jedynie wzmacnia negatywną reakcję na dany materiał.
Co mówi nauka?
W sierpniu 2023 r. międzynarodowa organizacja APS (ang. Association for Psychological Science) opublikowała metaanalizę pt. „Skuteczność ostrzeżeń wyzwalających, ostrzeżeń o treści i uwag o treści”. Obejmuje ona wszystkie bieżące badania empiryczne dotyczące tego tematu. Jej autorzy zwrócili uwagę na trzy czynniki: reakcję na daną treść, unikanie treści oraz lęk antycypacyjny. Każde z analizowanych badań koncentrowało się na innej próbie – czasem były to osoby, które nie miały za sobą traumy, a innym razem te, które jej doświadczyły czy też grupy mieszane. W każdym z eksperymentów przekazywano uczestnikom TW, a następnie badano ich reakcje psychologiczne.
Twórcy analizy zbiorczej dowodzą, że TW mają niewielki wpływ na to, jak odbiorca ostatecznie reaguje na niepokojącą treść. Z pięciu analizowanych artykułów, w których badacze opisali wyniki eksperymentów dotyczących zjawiska unikania, wynikło, że ostrzeżenia mają znikomy wpływ na decyzję o rezygnacji z zapoznania się z danym materiałem. W przypadku lęku antycypacyjnego stwierdzono natomiast, że TW wzmacniają niepokój odbiorcy jeszcze przed dotarciem do potencjalnie traumatyzującego fragmentu.
Trigger warnings a PTSD
Liczne badania naukowe, w tym również analiza przygotowana przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (ang. American Psychological Association, w skrócie APA) sugerują, że jedną z najbardziej skutecznych i najczęściej wymienianych form leczenia PTSD jest terapia metodą przedłużonej ekspozycji. Opiera się ona na systematycznym narażaniu pacjenta na trudne wspomnienia i sytuacje związane z traumą, aby pomóc w przepracowaniu i przekształceniu negatywnych reakcji emocjonalnych.
„Terapia [metodą przedłużonej ekspozycji – przyp. aut.] składa się m.in. z: ekspozycji in vivo (ekspozycja rzeczywista) na sytuacje i bodźce, które wywołują lęk lub unikanie; ekspozycji przedłużonych, w których ramach pacjenci odtwarzają w wyobrażeniu wspomnienie traumy; restrukturyzacji przekonań związanych z doświadczeniem traumatycznym” – przegląd wybranych psychoterapii PTSD, ich skuteczności i zaleceń terapeutycznych w terapii osób dorosłych Joachim Kowalski, Adam Elżanowski, Andrzej Śliwerski.
Istotną rolę w tym procesie odgrywa terapeuta, który decyduje, na jakie czynniki pacjent może zostać narażony i w jakim stopniu. Błędnym byłoby więc jednoznaczne stwierdzenie, że ostrzeżenia o treści wyzwalającej powodują unikanie trudnych tematów, a co za tym idzie utrudniają proces terapeutyczny, który zakłada konfrontację z traumą.
Co na to Zuckerberg?
Pisząc o TW, warto wspomnieć o przesłuchaniu szefów zarządzających największymi platformami społecznościowymi, które miało miejsce 31 stycznia 2024 roku, w senacie USA. W krótkim fragmencie z Tik Toka, opublikowanym przez CBS News, senator Ted Cruz przepytuje dyrektora generalnego Meta Marka Zuckerberga w sprawie ostrzeżeń o treści pojawiających się na Instagramie przy materiałach związanych z wykorzystywaniem seksualnym dzieci. Pola wyboru stworzone przez Meta zawierają dwie opcje: przejście do zasobów mających ułatwić znalezienie pomocy w sytuacji kryzysowej oraz „zobaczenie materiału mimo to”.
To dawać czy nie dawać?
Na podstawie wymienionych w artykule badań można stwierdzić, że trigger warnings nie chronią, a przynajmniej nie wpływają w żaden sposób na reakcję emocjonalną odbiorców na potencjalnie traumatyzujące treści. Mogą za to wywoływać lęk antycypacyjny, zwiększając tym samym niepokój u wrażliwych osób. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy TW pomagają osobom z PTSD – ich potrzeby są na tyle indywidualne, że powinny one bardziej niż ostrzeżeniami o treści kierować się decyzjami swoich terapeutów.
Wiele innych pytań pozostaje za to bez odpowiedzi. Brakuje badań dotyczących chociażby kulturowego rozumienia ostrzeżeń wyzwalających. Nie ma też wystarczającej liczby analiz obejmujących obszar inny niż Ameryka Północna. Dlatego też warto śledzić działania naukowców w tej kwestii – być może doczekamy się raportów, z których będzie można wysnuć bardziej jednoznaczne wnioski dotyczące polskich odbiorców.