Zwolennicy prorosyjskich narracji nie przestają fabrykować informacji mających na celu dyskredytację osób wspierających Ukrainę. Jednym z najnowszych newsów tego typu jest wiadomość, jakoby Andrzej Duda miał wśród przodków radykała i nacjonalistę, przyjaciela Stepana Bandery. Jednak czy naprawdę dziadek obecnego prezydenta Polski brał udział w wołyńskim ludobójstwie?
Informacja o tym, że dziadkiem Andrzeja Dudy jest ukraiński dowódca wojskowy i porucznik jest fałszywa. Zaprzeczył jej nie tylko sam prezydent, ale i analiza drzewa genealogicznego rodziny Dudów. Wskazany fake news okazał się więc tylko kolejnym elementem rosyjskiej akcji dezinformacyjnej.
Czekać w spokoju na swoją szansę…
Zdjęcie rzekomego dziadka Andrzeja Dudy krążyło w sieci już od 2015 roku. Po raz pierwszy opublikowała je jpgazeta.ru – niszowa strona internetowa, na której udostępniane są artykuły zawierające antyukraińskie narracje i teorie spiskowe. Zazwyczaj dopiero po jakimś czasie treści publikowane na tego typu stronach „przedostają się” do mediów społecznościowych, a tym samym szerszego grona odbiorców.
Szybka reakcja
Informację o rzekomym pokrewieństwie z porucznikiem UPA szybko zdementował sam prezydent.
We wpisie na Twitterze zaznaczył, że jego dziadek, kuśnierz nazwiskiem Alojzy Duda, mieszkał nie na Ukrainie, ale w Starym Sączu w Małopolsce. Stwierdzenie to potwierdzają dane zebrane przez portal genealogia.okiem.pl, na którym to widnieje informacja, że dziadkowie prezydenta to Nikodem i Alojzy.
Powrót
Fake news na nowo zdobył popularność w 2020 roku, kiedy udostępnił go Mykoł Azarow – były premier Ukrainy, który kierował prorosyjskim rządem za czasów prezydenta Janukowyczka. Od czasu publikacji tej fałszywej informacji przez znanego polityka, jest ona stale wykorzystywana do szerzenia polaryzujących narracji.
Rosyjska dezinformacja
Przykład analizowanego przez nas fake newsa pokazuje, że działania dezinformacyjne skierowane w Polskę są wieloletnim elementem sfery informacyjnej i często opierają się na schematach obecnych w sieci od dawna. Warto mieć na uwadze fakt, że Rosja jako pierwsza zaczęła podchodzić „poważnie” do dezinformacji oraz traktować ją jako realny element wojny – wojny hybrydowej.