Janusz Piechociński, były wiceprezes Rady Ministrów i minister gospodarki, na swoim profilu na Twitterze regularnie publikuje ciekawostki związane z tematyką ekonomiczną takie jak zestawienia liczbowe cen pszenicy czy asfaltu. W grudniu zeszłego roku wziął na tapet sytuację demograficzną w Polsce, a dokładniej liczbę urodzeń. Porównując dane z 2017, 2020 i 2021 r. wskazał na spory spadek wartości tego wskaźnika. W niniejszym artykule sprawdzimy, czy jego spostrzeżenia są prawdziwe.
Urodzenia, dzietność czy przyrost naturalny?
Zacznijmy od tego, na jakie sposoby można w statystykach przedstawić kwestie demograficzne dotyczące liczby narodzin. Rozróżnić należy trzy współczynniki:
- urodzeń,
- dzietności,
- przyrostu naturalnego.
Pierwszy z nich wylicza się na podstawie wskaźnika urodzeń żywych – liczby wszystkich noworodków, które po przyjściu na świat „wykazują jakiekolwiek (…) oznaki życia”. Jego stosunek względem liczby ludności w badanym okresie to właśnie omawiany współczynnik. Tymczasem ten określany mianem współczynnika dzietności oblicza się, wykorzystując „liczbę dzieci, która urodziłaby przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15-49 lat)” i porównując ją z innymi wskaźnikami cząstkowymi. Ostatni ze wspomnianych współczynników – przyrostu naturalnego – wyraża natomiast „stosunek różnicy między liczbą urodzeń żywych i liczbą zgonów do liczby ludności”.
Aktualnie obserwujemy bardzo niski przyrost naturalny:
Ujemny przyrost naturalny utrzymuje się od 2013 roku. Dla porównania w latach 2008-2010 corocznie przekraczał on 30 tys. (w 2008 – 35,1 tys., 2009 – 32,7 tys., 2010 – 34,8 tys.).
Dane GUS
Informacje opublikowane przez Janusza Piechocińskiego uznajemy za prawdziwe, ponieważ z danych biuletynu statystycznego GUS opublikowanego 23 grudnia 2021 r. wynika, że od listopada 2020 r. do października 2021 r. odnotowano włącznie 330,7 tysiące urodzeń żywych. Według tych samych statystyk w poprzednim okresie sprawozdawczym było ich 355,3 tysiące, a więc ponad 24,5 tysiąca więcej niż w ciągu kolejnych 12 miesięcy.
Również prawdą jest, że od 2011 r. liczba urodzeń żywych osiągnęła najwyższą wartość w 2017 r. – odnotowano wówczas 402 tys. urodzeń (70 tys. więcej niż we wspomnianym przez Piechocińskiego okresie). Po 2000 r. liczba urodzeń przekraczająca 400 tys. została osiągnięta także w roku 2008 (414,5 tys.), 2009 (417,6 tys.) oraz 2010 (413,3 tys.). Ostatni raz liczbę przekraczającą 500 tys. urodzeń odnotowano w poprzednim stuleciu – był to rok 1992 (512,2 tys.).
Polityka prorodzinna
Programy będące elementem polityki prorodzinnej, takie jak “Rodzina 500+”, nie poprawiły polskiej sytuacji demograficznej, o czym donoszą m.in. raport Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej „5 lat programu Rodzina 500+”, raport GUS “Migracje a sytuacja demograficzna Polski”, raport GUS „Sytuacja Demograficzna Polski 2019-2020”, czy raport końcowy ASM-Centrum Badań i Analiz Rynku opracowany na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. W ostatnim z wymienionych raportów możemy przeczytać, że: “Oferowane przez Państwo wsparcie w postaci programów finansowych, np. 500+ czy 300+, becikowe i inne świadczenia pieniężne nie są dla Polaków i Polek czynnikiem motywującym do starań o pierwsze czy kolejne dziecko”. Sami rządzący zauważają problem niżu demograficznego i nieskuteczność dotychczasowej polityki, czego owocem jest nowy projekt “Strategia Demograficzna 2040”, który ma na celu “wyjście z pułapki niskiej dzietności i zbliżenie się do poziomu dzietności gwarantującego zastępowalność pokoleń”.