Wyobraźcie sobie dwa światy: jeden prawdziwy, zdominowany przez maszyny, hodujące ludzi tylko po to, by dostarczali im energię, i drugi, sztuczny, w którym żyje wyprodukowana ludzkość. Istoty mieszkające w symulacji nie są świadomi, że ich otoczenie jest fałszywe, a prawdę znają jedynie wybrani. To fabuła filmu Matrix… czy nasza rzeczywistość?
Matrix: powrót do przeszłości
Pomysł, że żyjemy w upozorowanym świecie, jest o wiele starszy od futurystycznych kreacji sióstr Wachowskich. Pamiętacie teorię Platona o jaskini, w której ludzie spędzają czas na oglądaniu projekcji prawdziwego świata i tylko niektórym udaje się wydostać na zewnątrz? No właśnie. Jednakże tym, co odróżnia wizję filozofa od współczesnej interpretacji jego koncepcji, są “glitche”, czyli błędy w Matrixie.
To nie glitch, to funkcja
Matrix, jak każdy program, nie jest idealny. Zdarzają w nim się błędy, niedociągnięcia, sytuacje, na które twórca się nie przygotował, i które łamią podstawowe zasady wirtualnej rzeczywistości – innymi słowy: glitche. Określenie to weszło do języka mówionego dzięki Matrixowi, a także różnego rodzaju oprogramowaniom komputerowym. Obecnie używa się go do opisu czegoś niewytłumaczalnego, często widowiskowego, a przede wszystkim wymykającego się logice znanej z otaczającego nas świata.
Klasyczne przykłady glitcha to obecność dwóch identycznie ubranych osób, trzech takich samych samochodów stojących obok siebie w korku czy ptaka zawieszonego na środku nieba.
Takie i inne coraz bardziej niewyobrażalne scenariusze są opisywane przez internautów na wielu platformach. Na Reddicie od 2012 r. istnieje strona “Glitch in the Matrix”, która łączy około 990 000 użytkowników, regularnie przedstawiających kolejne glitche.
Zglitchowany TikTok
Niedawno matrixowe glitche zawojowały także TikToka. Filmiki nawiązujące do tego zjawiska zwykle przyjmują jedną z dwóch form. Pierwsza opiera się na czytanej lub opowiadanej historii, którą przeżył autor filmu albo ktoś z jego otoczenia. Druga to nagranie samego glitcha. W obu przypadkach TikTokerzy do treści tego typu dodają też swoje opinie, zwykle odnoszące się do teorii symulacji. W ten sposób próbują oni przekonać odbiorców, że przedstawione przez nich argumenty są dowodem na prawdziwość koncepcji świata-projekcji.
Przyjrzyjmy się zatem dwóm takim filmom i zobaczmy, czy mają w sobie choćby ziarnko prawdy.
Nie porusza się, nie spada. Albo czary, albo magia
Autorka filmu powyżej prezentuje w nim samolot z banerem, który z niewiadomych przyczyn zawisł w powietrzu. Zdaniem kobiety jedynym wytłumaczeniem tej sytuacji jest zawieszenie się symulacji. Nie jest to jednak prawda – ukazane na nagraniu zjawisko wyjaśnić można za pomocą podstawowych reguł fizyki. Pierwsze prawo Newtona mówi, że jeżeli na ciało nie działa żadna siła lub siły się równoważą, to to porusza się ono ruchem jednostajnym prostoliniowym albo staje w miejscu. Przykładem realizacji tej zasady jest właśnie załączony filmik: wiatr wieje na nim z prędkością zbliżoną do prędkości lecącego samolotu, a w dodatku wiele równolegle do kierunku lotu. Tym samym siła wytwarzana przez napęd samolotu równoważy się z siłą oporu powietrza. Dlatego z perspektywy ziemi może się wydawać, że samolot się nie rusza bądź leci bardzo powoli.
Ale co z widoczną na nagraniu doczepką? Okazuje się, że banery do samolotów muszą być bardzo sztywne i dostosowane do tempa poruszania się tych pojazdów, bo inaczej nie będzie widać umieszczonych na nich reklam. Z tego powodu ruch powietrza ma na nie mały wpływ. Tajemnica rozwiązana – Matrix obalony.
Warto dodać, że “glitche” samolotowe zdarzają się dość rzadko – dużo częściej zjawisko tego typu można zauważyć, obserwując ptaki. Zwierzęta te “zawieszają się” w powietrzu, gdy są na polowaniu lub szybują i chcą zrównoważyć działające na siebie siły.
Historia prawdziwa: nie zmyślam, sam widziałem
Powyższy film należy do pierwszego rodzaju TikToków o glitchach, czyli opowiadanych przez kogoś historii z bonusem w postaci komentarza osoby trzeciej. Główne nagranie przedstawia dziewczynę mówiącą, że kiedyś w jej okolicy pojawił się dziwny domek na drzewie, którego nikt nigdy wcześniej nie widział. Poszła tam ze swoim chłopakiem, ale nie znalazła tam niczego poza zniszczonymi zabawkami. Po paru dniach domek zniknął. Niedługo potem okazało się, że nikt prócz nich go nie widział. W tym momencie w film wcina się osoba trzecia, która twierdzi, że cała sytuacja była glitchem w Matrixie. Z komentarzy do filmu można jednak dowiedzieć się, że pierwotny TikTok został przez komentatorkę ucięty w momencie, gdy narratorka wspomina, że domek został zbudowany na potrzeby kręconego w okolicy filmu, a następnie zdemontowany po zakończeniu zdjęć.
Omawiany filmik doskonale obrazuje to, jak bardzo nasz mózg nie cierpi nieznanego. Gdy natykamy się na coś, czego nie umiemy wyjaśnić, umysł podrzuca nam różne scenariusze i wizje. Nazywa się to potrzebą domknięcia poznawczego. W chwili zwątpienia w naszej głowie mogą więc pojawić się kosmici, czary, a nawet Matrix. Pozwala to mózgowi zaszufladkować sytuację i uznać, że istnieje jej bardziej lub mniej racjonalny powód.
Symulacja rodem z Matrixa… a może manipulacja?
Osoba, która odpowiedziała na oryginalne nagranie, dogrywając do niego swoje kwestie, ewidentnie zmanipulowała odbiorców. Wycięcie końcówki filmu, w której wyjaśniono całą sytuację, sprawiło, że wydźwięk sytuacji wydawał się zupełnie inny.
Opisany tu TikTok to tylko jeden z przykładów na to, jak za pomocą glitchy można szerzyć dezinformację. Teoria symulacji od pandemii COVID-19 tylko nabiera rozpędu, co sprawia, że wielu idących za trendem twórców jest skłonna okłamywać swoich odbiorców, manipulując treściami, zmyślając historie i nie tłumacząc zdarzeń w sposób naukowy. W obecnej chwili moda ta wydaje się nieszkodliwa… pytanie jednak, co będzie w przyszłości.
Ej, kolego! Chcesz teorię spiskową? Pierwsza dawka gratis!
Według badaczy z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego osoby, które uwierzą w jedną teorię spiskową, są o wiele bardziej skłonne dać też wiarę kolejnej. W tej sytuacji koncepcja symulacji może stać się “gateway drug”. W dosłownym tłumaczeniu pojęcie to oznacza używkę, której zażywanie prowadzi do sięgnięcia po kolejne środki. Teorie spiskowe na początku mogą wydawać się śmieszne, ale niektóre z nich wraz z postępem technicznym zaczynają być coraz bardziej problematyczne i trudne do zbycia zwykłym: “niemożliwe, nie ma takiej technologii”. Jeden TikTok, drugi TikTok, i nagle łapiesz się na myśli, że być może ten świat rzeczywiście jest symulacją (jak w Matrixie), sąsiad to robot kontrolowany przez AI, płaskoziemcy mają rację, a szczepienia zabijają. Jak to bywa z narkotykiem, wchodzisz głębiej i głębiej… aż docierasz do tego momentu, gdy to, w co wierzysz, zaczyna krzywdzić innych.
Nie chcemy tu sugerować, że oglądanie Starożytnych kosmitów na History Channel doprowadzi Was do noszenia foliowych czapeczek i wołania, że ziemia zaraz spadnie nam na głowę. Tym artykułem chcemy tylko zwrócić uwagę, że gdy czasem widzi się coś pozornie niewytłumaczalnego, warto na chwilę zatrzymać się i poszukać rozwiązania zagadki. Czasem wystarczy przejrzenie sekcji komentarzy – być może ktoś już odkrył, co tak naprawdę się stało. Nie zajmie Wam to wiele czasu, a sprawi, że zniknie jedno ze źródeł dezinformacji.