Firma Neures Polska promuje terapię, która ma – według zapewnień twórców – „pomagać dzieciom z autyzmem”. W niedzielnym wydaniu „Halo tu Polsat” docierającym do szerokiej publiki, zaprezentowano materiał sugerujący, że specjalny kombinezon opracowany przez firmę może doprowadzić do „wyleczenia autyzmu”.
Twórcy tzw. „kombinezonu terapeutycznego” przekonywali na antenie (nagranie nie jest już dostępne), że już po 12 sesjach dziecko „wraca do normalnego funkcjonowania”:
Mniej więcej jest to 12 spotkań z pacjentem, po których 30% pacjentów z autyzmem wraca do normy fizjologicznej. Czyli my stwierdzamy na podstawie testów, że jest to osobnik, który jest zdrowy. Nie ma żadnych zaburzeń. Jest to rozciągnięte w czasie i trwa ok. 2,5 miesiąca.
Profesor Agnieszka Szuster-Ciesielska (Instytut Nauk Biologicznych UMCS) wskazuje na formułowania o „powrocie do zdrowia” czy „normalnym funkcjonowaniu”, które budzą poważne wątpliwości natury etycznej. Autyzm nie jest chorobą, lecz grupą zaburzeń charakteryzujących się odmiennością neurorozwojową. Nie można go „wyleczyć” – można jedynie wspierać rozwój i komunikację osób w spektrum ASD.
Takie deklaracje to – zdaniem ekspertów – budowanie fałszywej nadziei wśród rodziców zmagających się z codziennymi trudnościami wychowania dzieci w spektrum. Poza wspomnianą już prof. Szuster-Ciesielską obawy sygnalizowali także psycholog i terapeuta Jacek Wolszczak czy Joanna Mrożek (Fundacja Synapsis) w wypowiedziach dla portalu Onet.
Badania niby są, wyniki nie do końca

Na stronie Neures Polska można znaleźć odniesienia do badań naukowych, które mają potwierdzać skuteczność terapii z użyciem kombinezonu. Analiza publikacji pokazuje jednak coś zupełnie innego.
Pierwszy artykuł, na który powołuje się firma Neures na swojej stronie internetowej, to Aggressive and Autoaggressive Behaviors in Patients with Autism Spectrum Disorder in Correlation with Middle Cerebral Artery Flow Velocity (pol. Zachowania agresywne i autoagresywne u pacjentów z zaburzeniami ze spektrum autyzmu w korelacji z prędkością przepływu w tętnicy środkowej mózgu) z 2024 roku autorstwa Macieja Abakumowa (twórcy kombinezonu) i innych. Artykuł został opublikowany w Journal of Personalized Medicine, czasopiśmie wydawanym przez MDPI. Wobec MDPI regularnie pojawiają się zarzuty dotyczące ich drapieżnych praktyk publikacyjnych, a sam Journal of Personalized Medicine pojawił się na liście tzw. czasopism drapieżnych, a więc takich, co do których są wątpliwości, jeśli chodzi o rzetelność procesu recenzji. Sam artykuł nie ma żadnych cytowań – jest dość nowy, więc nie jest to nic nadzwyczajnego, natomiast przy spektakularnych wynikach badań obiecywanych przez firmę Neures zastanawiający jest fakt, że ich dążenia do tej pory nie zostały dostrzeżone w środowisku naukowym i nie były podejmowane próby ich replikowania (a pierwsze doniesienia pojawiły się już w 2021 roku).

Główny autor – Maciej Abakumow – oraz dwóch innych autorów artykułu jest powiązanych z Neures Polska, co stanowi konflikt interesów, który nie został przez nich ujawniony. Autorzy wskazują na swoje powiązania z Neures Polska w podpisie, nie informując jednak o tym, że firma ta jest producentem kombinezonów. Jednocześnie deklarują brak finansowych lub osobistych powiązań, które mogłyby wpłynąć na wyniki. Takie związki z firmą będącą producentem kombinezonu objętego badaniem muszą budzić obawy o potencjalną stronniczość.
Badanie opisane w artykule również budzi wiele wątpliwości. Po pierwsze, nie zawiera grupy kontrolnej, czyli nie porównano dzieci używających kombinezonu z takimi, które go nie stosowały. Nie jest to więc randomizowane kontrolowane badanie kliniczne, które jest złotym standardem w badaniu bezpieczeństwa i skuteczności interwencji medycznych. Zbadano 33 dzieci z ASD – 29 chłopców i 4 dziewczynki w wieku 5-17 lat – co nie stanowi reprezentatywnej grupy. Ze względu na wspomniany brak grupy kontrolnej obserwowana wśród badanych poprawa mogła wynikać z efektu placebo, naturalnego rozwoju czy oczekiwań rodziców, którzy wypełniali kwestionariusz dotyczący stanu ich dziecka biorącego udział w badaniu.
Wyniki badania wskazują na normalizację przepływu krwi w tętnicy środkowej mózgu po terapii w kombinezonie oraz na poprawę behawioralną w zakresie agresji, autoagresji czy zachowań komunikacyjnych. Autorzy sugerują, że anormalny przepływ krwi w tętnicy środkowej mózgu powoduje niedotlenienie, co prowadzi do agresji, a oferowana terapia normalizuje to, poprawiając funkcjonowanie. Wyniki są spójne wewnętrznie w ramach badania, ale wnioski zbyt mocne – korelacja nie równa się przyczynowości. Nie wiemy też nic o trwałości efektów – badanie trwało 12 tygodni i nie otrzymujemy informacji na temat tego, czy deklarowana poprawa się utrzymywała.
Drugi artykuł, na który powołują się twórcy Neures, to Wykorzystanie kombinezonów R-WUK w terapii pacjentów z autyzmem i zespołem Aspergera – raport wstępny. Jak sam tytuł wskazuje, jest to wstępny raport badawczy opublikowany w czasopiśmie Pediatria i Medycyna Rodzinna, afiliowanym przy Wydziale Medycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Czasopismo na swojej stronie zaznacza, że:
Konflikt interesów występuje wtedy, gdy przynajmniej jeden z autorów jest powiązany – na przykład finansowo (poprzez inwestycje, zatrudnienie, doradztwo, tantiemy itp.) – z instytucjami, które mogą mieć wpływ na jego niezależność i obiektywność.
Jeśli artykuł ocenia konkretne produkty, które są częściowo lub w całości sponsorowane przez firmy komercyjne, autorzy są zobowiązani ujawnić ten fakt. (tłum. Pravda)
Również tym razem, podobnie jak w przypadku poprzedniego artykułu, autorzy wskazali, że Maciej Abakumow i Przemysław Jaśkiewicz są bezpośrednio związani z firmą Neures Polska, która czerpie finansowe korzyści z terapii z wykorzystaniem opisywanych w artykułach kombinezonów, jednocześnie deklarując brak konfliktu interesów.
Sam artykuł to raport wstępny z badania przeprowadzonego na zaledwie czworgu dzieci (1 w etapie I oraz 3 w etapie II), testującego adaptowane wysokościowe kombinezony ciśnieniowe w terapii ASD. Autorzy twierdzą, że po 10 sesjach pacjenci „funkcjonują jak osoby neurotypowe”, co jest ekstremalnie mocnym wnioskiem jak na tak małą próbę i nadużyciem, tym bardziej że u ¼ badanych nie stwierdzono poprawy, co tłumaczone jest zaburzeniem polegającym na zmniejszeniu poziomu saturacji. W przypadkach, w których odnotowano poprawę, nie zostały jednak wzięte pod uwagę inne czynniki możliwie wpływające na uzyskany efekt – ponownie, korelacja nie równa się kauzacji.
Zbyt odważne i optymistyczne wnioski obu artykułów zdają się być wynikiem efektu oczekiwania obserwatora, tj. sytuacji, w której obecność lub oczekiwania osoby obserwującej wpływają na wyniki obserwacji lub interpretację danych. W naukach społecznych, medycznych i psychologicznych oznacza to, że badacz, terapeuta lub rodzic może – często nieświadomie – widzieć to, co chce zobaczyć, zamiast tego, co rzeczywiście się dzieje. Jest to błąd poznawczy, którego prawdopodobieństwo wystąpienia jest szczególnie wysokie wtedy, kiedy nie mamy do czynienia z podwójnie zaślepionym badaniem, a więc takim, w którym uczestnik i obserwator nie wiedzą, kto otrzymuje terapię, a kto nie – tak, jak było w tym wypadku.
Pozostałe umieszczone na stronie badania opisują przede wszystkim techniczną adaptację kombinezonu wysokościowego WUK-90 do zastosowań rehabilitacyjnych, ale nie przedstawiają żadnych wyników klinicznych potwierdzających skuteczność terapii R-WUK u pacjentów w spektrum autyzmu.
Co dalej?
Przedstawiciele Neures Polska w odpowiedzi na krytykę prof. Szuster-Ciesielskiej podkreślają, że „nigdy nie mówili o 100% skuteczności terapii” – wskazując, że w ich obserwacjach skuteczność wynosi 30%, a w 10% przypadków terapia jest nieskuteczna.
Apelują też o rozmowę z rodzicami, których dzieci korzystały z terapii, sugerując, że ich pozytywne opinie mogą złagodzić krytykę. Problem w tym, że opowieści rodziców to nie dowody naukowe, biorąc pod uwagę wspomniany wcześniej efekt obserwatora i ogromne nadzieje pokładane w tej terapii przez rodziców poszukujących pomocy. Subiektywne wrażenia nie mogą zastąpić rzetelnych podwójnie zaślepionych badań z grupą kontrolną, zaś przekonywanie o „leczeniu autyzmu” może szkodzić całemu środowisku terapeutycznemu i rodzinom w spektrum oraz pogłębiać już obecną w przestrzeni publicznej stygmatyzację osób z ASD.
Kombinezon Neures jest już stosowany komercyjnie – rodzice płacą za sesje terapii, które mają przynieść poprawę funkcjonowania dziecka. Jeśli jednak produkt nie ma stosownych certyfikatów ani naukowo potwierdzonej skuteczności, może to stanowić naruszenie przepisów ustawy o wyrobach medycznych.
Na stronie firmy czytamy, że w związku z „sukcesami terapii” Neures planuje rozszerzyć działalność na badania nad depresją i chorobami neurodegeneracyjnymi – takimi jak stwardnienie rozsiane czy choroba Parkinsona. To budzi wątpliwości. Obie te jednostki to poważne, przewlekłe choroby neurologiczne, nad którymi pracują setki zespołów badawczych z budżetami liczonymi w milionach dolarów. Zapowiedzi prowadzenia takich badań przez firmę, która nie przedstawiła dotąd przekonujących i rygorystycznych dowodów naukowych na skuteczność swojej terapii w przypadku ASD, powinny skłaniać do ostrożności.
Podsumowując, przypadek Neures Polska pokazuje, jak łatwo granica między nauką a marketingiem może się zatrzeć – zwłaszcza gdy w grę wchodzi temat tak delikatny jak autyzm. W obliczu braku solidnych dowodów naukowych i transparentnych badań, obietnice skutecznej terapii należy traktować z dużą ostrożnością. Jeszcze większa odpowiedzialność spoczywa jednak na mediach, które powinny weryfikować informacje dotyczące zdrowia i konfrontować je z opiniami niezależnych ekspertów. Bez tego ryzykują one utrwalanie fałszywej nadziei wśród rodziców dzieci w spektrum autyzmu – osób, które często szukają pomocy w desperacji i zaufają każdej, nawet najmniej wiarygodnej, obietnicy poprawy. Rzetelne dziennikarstwo wymaga nie tylko relacjonowania emocjonujących historii, ale przede wszystkim ochrony tych, którzy mogą stać się ofiarami niesprawdzonych terapii.

 
 
 

