W Tarnopolu na Ukrainie, mieście partnerskim Elbląga, ma stanąć pomnik banderowca Romana Szuchewycza. Na Twitterze pojawiają się sugestie, że w jego sfinansowaniu miał pomóc nie tylko Elbląg, ale także polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Czy rzeczywiście mogło tak być? Wyjaśniamy.
Co ma wspólnego Elbląg z pomnikiem Szuchewycza?
Niedawno pewien profil na Twitterze udostępnił artykuł z portalu kresy.pl (grudzień 2022 r.) na temat planów wybudowania monumentu na cześć Romana Szuchewycza w ukraińskim mieście Tarnopol. Użytkownik @grott70 skomentował tekst w następujący sposób: „pomnik dowódcy ludobójczej UPA stanie w Tarnopolu, partnerskim mieście Elbląga (…) pieniądze na ten cel pochodzą też do polskiego Ministerstwa Kultury”.
Wcześniej również pojawiały się informacje o tym, że pomnik miał zostać sfinansowany dzięki pomocy humanitarnej, którą Elbląg przekazał ukraińskiemu miastu w związku z wojną toczącą się na terytorium naszego sąsiada.
Te drugie doniesienia zostały szybko zweryfikowane przez polskie organizacje i portale zajmujące się fact-checkingiem (np. Demagog i fakehunter.pap.pl). Ustalono przede wszystkim, że pomoc humanitarna, która trafiła do Tarnopola, miała charakter rzeczowy.
Podobnie jak pozostałe miasta w Polsce, również władze Elbląga zakupiły najpotrzebniejsze artykuły t.j. długoterminową żywność, czy środki czystości. Na liście zakupów nie było z pewnością wsparcia finansowego dla wspomnianego pomnika. Co ciekawe, według artykułu na portalu Suspilne Novyny (maj 2023 r.) figura Romana Szuchewycza jeszcze nie pojawiła się w ukraińskim mieście. Nie wiadomo też, czy w ogóle został on już sfinansowany. Szef grupy roboczej ds. budowy pomnika zapowiedział jedynie, że monument ma zostać wzniesiony w tym roku.
Kim był Roman Szuchewycz?
Roman Szuchewycz jest postacią kontrowersyjną nie tylko w Polsce, ale także na Ukrainie. Jak informuje polska Wikipedia, był on ukraińskim działaczem nacjonalistycznym i jako główny dowódca UPA ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za zaakceptowanie rzezi wołyńskiej.
Warto zwrócić szczególną uwagę na różnicę w narracji wokół Szuchewycza, widoczną w ukraińskiej wersji artykułu. Jego autorzy o Szuchewyczu piszą o nim w taki oto sposób:
„Ukraiński polityk, polityk i mąż stanu, wojskowy. Członek galicyjskiego oddziału regionalnego Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Aktywny członek OUN. Roman Szuchewycz widział swoje historyczne powołanie na najwyższe stanowiska w ukraińskim ruchu wyzwoleńczym i rewolucyjnym okresu II wojny światowej w konsolidacji sił OUN, wstrząśniętych represjami nazistowskimi, w celu wyeliminowania różnic i kryzysu w kierownictwie OUN, który powstał na początku 1943, dla poparcia inicjatywy Kierownictwa Narodowego OUN przy PSUZ dotyczącej utworzenia Ukraińskiej Powstańczej Armii i przekształcenia jej w narzędzie walki o niepodległe ukraińskie państwo katedralne.”
Z punktu widzenia polskiej polityki historycznej honorowanie Szuchewycza nie jest w żaden sposób uzasadnione – jedynie Ukraińcy mogą uznać go za symbol walki o niepodległość swojego kraju. Skąd zatem pogłoski o wsparciu finansowym polskich organizacji dla budowy jego pomnika?
Polski Twitter rozwścieczony
Naszej redakcji nie udało się dotrzeć do innych wypowiedzi – czy to Polaków, czy osób innej narodowości – które łączyłyby polski resort kultury z inwestycją Tarnopola w pomnik Szuchewycza. Jednakże Internet wypełniony jest wpisami sugerującymi, że Ukrainie przekazywane są duże kwoty z naszego państwowego budżetu. Część komentujących je osób obwinia polskie władze o rozdawanie krajowych pieniędzy, a Ukraińcom wytyka rzekomy brak wdzięczności za wsparcie.
„W Tarnopolu stanie kolejny pomnik Szuchewycza – kata Polaków. Dzieje się to w czasie wojny gdy Ukraina nie ma pieniędzy, ich domy są ostrzeliwane i dostają miliardy z Polski” – można przeczytać w jednym postów tego typu. I owszem, jako Polacy pomagamy Ukrainie, lecz trzeba pamiętać, że wsparcie, które płynie m.in. od miast partnerskich, ma charakter rzeczowy i na pewno nie wiąże się z budową żadnych monumentów.
Czym jest miasto partnerskie?
Jako że w tekstach o sprawie pomnika podkreśla się, że Tarnopol jest miastem partnerskim Elbląga, warto wyjaśnić, czym właściwie owo miasto partnerskie jest.
Jak podaje oficjalny serwis internetowy miasta Elbląga, umowę o partnerstwie podpisano w 1992 r. Współpraca ta związana jest z wymianą doświadczeń z zakresu funkcjonowania gospodarki komunalnej, współpracy gospodarczej i kulturalnej. Przedsięwzięcie ma na celu „promocję i wzmocnienie pozycji Warmii i Mazur na arenie międzynarodowej”.
Przykładami takich inicjatywy są: tzw. sezony, w ramach których organizowane są dni kultury danego kraju partnerskiego, wizyty studyjne, wspólne przedsięwzięcia lub koprodukcje międzynarodowe w ramach warsztatów i szkoleń czy też udział artystów i twórców w międzynarodowych przedsięwzięciach.
Nie ma jednak mowy o opłacaniu pomników lub innych obiektów tego typu.
Działania promocyjne tego typu są finansowane ze środków własnych gmin. Ich źródłem są na przykład podatki lokalne m.in. od nieruchomości, rolny, od spadków i darowizn, opłaty lokalne, dochody ze sprzedaży gruntów i budynków, które należą do gminy, oraz dochody przedsiębiorstw komunalnych, a także dotacje z Unii Europejskiej i od innych samorządów.
Polityczna gra
Istotnym wątkiem w sprawie jest także fakt, że prezydent Tarnopola jest członkiem nacjonalistycznego ugrupowania. Od listopada 2010 urząd ten obejmuje Serhij Witalijowycz Nadał. Jest on członkiem Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia „Swoboda”, czyli nacjonalistycznej partii politycznej, która opiera swój marketing na neonazistowskich, rasistowskich i ksenofobicznych działaniach. Nadał jest także prezesem tarnopolskiej organizacji obwodowej „Ukraińcy pomagają Ukraińcom”. Można więc wnioskować, że decyzje takie jak ta o postawieniu pomnika Szuchewycza podejmuje świadomie. Jego inicjatywy trafiają na podatny grunt, odwołując się do statusu bohaterów wojennych i wykorzystując braki w edukacji obecne u części ukraińskiego społeczeństwa. To ostatnie dobrze obrazuje wypowiedź jednej z mieszkanek Tarnopola, cytowany przez dziennikarzy Suspilne Media: „To ważna postać historyczna, należy postawić mu pomnik w Tarnopolu. Myślę, że potrzebujemy więcej takich pomników dla naszych postaci kulturalnych i historycznych”.
Ten skandal polityczny to nie nasza „hańba”
Przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zabiegają o to, aby zbrodnia wołyńska została uznana przez ukraińskie władze. Wiceszef resortu Jarosław Sellin zapowiadał chociażby, że powstanie polsko-ukraińska grupa robocza, mająca na celu wypracowanie procedur zmierzających do rozpoczęcia prac nad poszukiwaniami masowych grobów, ekshumacją zwłok, upamiętnieniem zabitych, budową cmentarzy czy stawianiem pomników w Ukrainie. Na razie nie pojawiły się żadne nowe informacje w tej sprawie.
Abstrahując jednak od podejmowanych przez ministerstwo działań, resort Piotra Glińskiego nie może nawet przekazać pieniędzy z budżetu państwa na konto miasta (ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego nie zawiera takiego sposobu pozyskiwania funduszy). Wydatki w rodzaju pomocy humanitarnej czy promocji, które można podciągnąć pod działania w ramach statusu miasta partnerskiego, są finansowane z własnych pieniędzy danej gminy. Jedynym sposobem na uzyskanie przez Elbląg funduszy od rządu byłoby wygranie konkursu w ramach dotacji celowej, do czego jednak nie doszło.
Teza o finansowaniu przez MKiDN pomnika Romana Szuchewycza wydaje się zatem pozbawiona logicznych podstaw. Brakuje na nią dowodów, w związku z tym informację tę uznajemy za fałszywą.