Czyli gdzie kończy się walka z dezinformacją, a zaczyna cenzura. Kwestia cenzury i wolności słowa jest często poruszana w kontekście fałszywych informacji, a także zablokowania Donalda Trumpa w mediach społecznościowych, o którym wspominaliśmy ostatnio w poście i na naszych stories. Jednak co dokładnie kryje się za tym sformułowaniem? Czy wolność słowa jest nieograniczona? Czy fact-checking to forma cenzury?
Konstytucyjna gwarancja
Gwarancję wolności słowa w Polsce zapewnia artykuł 54 Konstytucji RP, w którym napisane jest:
- Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
- Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.
Nieograniczona wolność
Wolność słowa nie ma absolutnego wymiaru. W art. 31 ust. 3. Konstytucji czytamy: Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
Social media
Rolą państwa jest zachowanie równowagi między wolnością wypowiedzi a ochroną praw innych osób, także w internecie. Jak wynika z wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wypowiedzi o charakterze mowy nienawiści nie dotyczy ochrona związana z wolnością wypowiedzi. Ponadto, portale społecznościowe mają obowiązek podejmowania skutecznych działań w celu ograniczenia rozpowszechniania mowy nienawiści i nawoływania do przemocy.
Cenzura przed czy po
Konstytucja wprost zakazuje cenzury prewencyjnej, czyli kontrolowania treści przed ich opublikowaniem. Innym rodzajem kontrolowania publikowanych treści jest cenzura następcza, czyli obowiązująca w mediach społecznościowych za naruszenie ich standardów społecznościowych. Wiele osób zadaje sobie pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi: czy zakres kontroli nad przepływem informacji, który posiadają obecnie media społecznościowe powinien być regulowany przez państwo?
Fact-checking to nie cenzura!
Można odnieść wrażenie, że skoro każdy ma prawo publicznie wygłaszać swoje poglądy, to nasze weryfikacje działają na zasadzie cenzury. Nic bardziej mylnego! Nasze weryfikacje dostarczają czytelnikowi werdykt oparty o dowody, przy czym każdy ma dostęp zarówno do weryfikowanej informacji, jak i do naszych artykułów. Nie ograniczamy ludziom prawa do wolności wypowiedzi, lecz pokazujemy, czy zweryfikowana informacja jest fałszywa, prawdziwa, czy też zmanipulowana.