Pojazdy o napędzie alternatywnym na dobre wpisały się w krajobraz polskich miast. Pierwsza linia obsługiwana wyłącznie taborem elektrycznym ruszyła w Krakowie w 2014 r. Od tamtego momentu elektryfikacja znacząco nabrała tempa – obecnie pojazdy tego typu zaczynają kursować po coraz mniejszych miastach i gminach. Okazuje się jednak, że ta wychwalana technologia ma jednak nie tylko blaski, ale i cienie. Czy autobusy elektryczne są rzeczywiście bardziej ekologiczne od zwykłych? Wyjaśniamy.
Elektryczny – ale jaki?
Autobus elektryczny to nic innego jak pojazd zasilany energią elektryczną. Na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od standardowych pojazdów tego typu, które widzimy na co dzień na polskich ulicach. Sekret kryje się we wnętrzu – tradycyjne autobusy uzyskują energię z oleju napędowego, a elektryki z akumulatora. Różnica jest o tyle znacząca, że to z jej powodu autobusy elektryczne mogą nie wydzielać żadnych spalin. Ich zalety na tym się nie kończą – takie busy są też znacznie bardziej komfortowe dla pasażera z powodu ograniczonego drgania podczas jazdy, jak również zdecydowanie cichsze niż ich spalinowe odpowiedniki.
Jak ładuje się autobusy elektryczne? W Polsce najczęściej stosuje się wtyczkę plug-in lub ładowarki typu odwrócony pantograf. Fakt, że odbierak prądu jest zamontowany właśnie w ładowarce, a nie na dachu pojazdu, sprawia, że masa busa jest mniejsza i zwiększa się jego wydajność. Istnieje jeszcze sporo alternatywnych możliwości zasilania – w Brunszwiku stosuje się na przykład ładowanie indukcyjne. Baterie są wtedy umieszczane na górze pojazdu, a pod jego podłogą montuje się urządzenie, które w sposób bezdotykowy pobiera energię z ładowarek znajdujących się pod jezdnią.
Utrudnienia techniczne
Eksploatacja autobusu elektrycznego jest niestety bardziej skomplikowana niż w przypadku pojazdów z konwencjonalnym napędem. Obecnie stosowane baterie nie wystarczają, by kierowcy mogli przez cały dzień obsługiwać swoje trasy. Kolejne utrudnienia pojawiają się wraz ze zmianą pór roku – szczególnie w zimie niska temperatura ogranicza pojemność akumulatorów. Co więcej, aby pojazd elektryczny mógł wjechać na linię, potrzebna jest specjalna infrastruktura umożliwiająca ładowanie nie tylko w zajezdni, ale również na pętlach. Takie rozwiązanie wymaga stworzenia specjalnego rozkładu jazdy, uwzględniającego ładowanie autobusu między kursami. Niesie to ze sobą kolejne utrudnienia takie jak problemy z redukcją opóźnień spowodowanych zasilaniem pojazdu. Dlatego też autobusów elektrycznych używa się najczęściej na krótkich liniach lub między kursami podmienia się je, by dać im wystarczająco dużo czasu na naładowanie.
MZA Warszawa wylicza, że autobusy elektryczne kosztują miasto więcej niż spalinowe. Jak wynika z rocznego pomiaru z lat 2020-2021 cena obsługi pojazdów tego typu wynosiła 11,86 zł za wozokilometr (jednostka autobusowego kilometra), podczas gdy w przypadku napędzanych silnikiem diesla środków transportu liczyła ona 9,20 zł. Różnica związana jest przede wszystkim z wysokimi cenami prądu oraz utrudnieniami logistycznymi w postaci kosztów konserwacji i napraw. Warto też wspomnieć, że choć autobusy elektryczne nie emitują zanieczyszczeń za pośrednictwem napędu, to jednak mogą je wydzielać poprzez spalinowy system ogrzewania. Dlatego też bez wprowadzenia odpowiednich rozwiązań technicznych (np. pomp ciepła CO2) nie są one aż tak ekologiczne jak mogłoby się wydawać.
Elektromobilność a rzeczywistość
Podsumowując, z odpowiednimi rozwiązaniami technologicznymi oraz wsparciem i zaangażowaniem ze strony przedsiębiorstw komunikacyjnych, możemy oczekiwać, że autobusy elektryczne staną się nie tylko efektywnym środkiem transportu, ale także pozytywnym krokiem w kierunku ochrony środowiska. Technologia rozwija się na tyle dynamicznie, że możliwości wykorzystania elektrobusów są coraz szersze. Można więc przewidywać, że w przyszłości pojazdy ekologiczne staną się prawdziwie zeroemisyjne i będą mogły w pełni zastąpić tradycyjne spalinowe autobusy.