Załamanie pogody na południu Polski nie odpuszcza. Potężna siła zabiera ludziom życiowy dobytek, a powódź dewastuje całe miasta. Rodziny są zmuszone ewakuować się do krewnych i znajomych z bezpieczniejszych terenów. Niewątpliwie w tej sytuacji przyda się każda pomoc… ale kto z nas spodziewał się jej od prezydenta Rosji?
Putin dla powodzian
„Jesteśmy gotowi wysłać do Polski wyspecjalizowane brygady strażackie z Kaliningradu w celu zniwelowania skutków powodzi u naszych Polskich partnerów. Czekamy na zielone światło od rządu RP” – tak rzekomo brzmiała wypowiedź Władimira Putina dla rosyjskiej agencji państwowej RIA Novosti. Jego propozycja zainteresowała użytkowników platformy X, gdzie pojedynczy tweet na ten temat zdobył ponad 700 tysięcy wyświetleń oraz mnóstwo komentarzy od zadowolonych internautów. Jednak czy Polska naprawdę może liczyć na pomoc Putina?
Źródło poproszę
Znaki kwestionujące autentyczność słów prezydenta Rosji znaleźć można już w komentarzach pod wpisem. Kilku użytkowników poprosiło autora wpisu o źródło, jednak ten w odpowiedzi przyznał, że… żadnego źródła nie ma. Jak stwierdził, dodał na X fake newsa, by „pośmiać się z kretynów”.
A może jednak?
Jak napisał autor tweeta, wypowiedź Putina miała zostać opublikowana za pośrednictwem agencji RIA Novosti. Problem w tym, że 10 lat temu została ona zlikwidowana. Na oficjalnej stronie Kremla można znaleźć rozporządzenie o poprawie efektywności mediów państwowych z 9 grudnia 2013 r., w której powiadomiono o rozwiązaniu organizacji. Dlatego też nie jest możliwe, żeby w 2024 r. publikowała ona jakiekolwiek informacje.
Żeby ostatecznie potwierdzić, że Putin nigdy nie wypowiedział słów zawartych w opisywanym tu tweecie, przetłumaczyliśmy je na język rosyjski. Nie znaleźliśmy jednak żadnego wiarygodnego źródła, które świadczyłoby o tym, że propozycja prezydenta Rosji jest prawdziwa.
Viralowa katastrofa
Podsumowując, tweet na temat propozycji wsparcia dla powodzian od Rosji zawiera fałszywą wypowiedź Putina. Agencja, która miała opublikować tę informację, nie istnieje od 10 lat. Nie ma też żadnego źródła wskazującego na to, że rzeczywiście padły takie słowa.